Alfred Hitchcock był mistrzem nie tylko suspensu, ale też scen miłosnych. Ekranowe pocałunki kręcone pod jego okiem prezentowały się imponująco, często umiejętnie obchodziły również ówczesną cenzurę. Przypomnijmy najpiękniejsze pocałunki z filmów Hitchcocka...
"Osławiona" (1946) - pocałunek kontra cenzura
Pocałunek bohaterów z "Osławionej" przeszedł do historii za sprawą umiejętnego obejścia Kodeksu Haysa, który ograniczał czas ekranowego pocałunku do trzech sekund. Mimo panującej w Hollywood cenzury, mistrz suspensu zaprezentował znacznie dłuższą scenę romantycznego zbliżenia. Uzyskał ten efekt za sprawą oddzielenia krótkich pocałunków partiami dialogowymi, a także filmowaniem twarzy Ingrid Bergman i Cary'ego Granta w maksymalnym zbliżeniu dla zwiększenia intymnego wydźwięku sceny. Końcowy efekt zachwycił wszystkich, budując klimat erotycznego napięcia.
"Złodziej w hotelu" (1955) i pocałunek-zaskoczenie
Mieliśmy pocałunek-suspens, teraz kolej na wariant z zaskoczeniem! I to wszystko w duecie ponętnej Grace Kelly oraz naczelnego amanta złotej ery Hollywood Cary'ego Granta. Gdy ekranowy John Robie odprowadza Frances i jej matkę do apartamentu, poznana chwilę wcześniej dziewczyna niespodziewanie obraca się w drzwiach i żegna go namiętnym pocałunkiem. Idealne pożegnanie?
"Zawrót głowy" (1958) - psychologiczna nekrofilia
Niewiele scen filmowych pocałunków zostało nakręconych z takim rozmachem, co zbliżenie Judy Barton i Scottiego Fergusona z arcydzieła "Zawrót głowy". W jednej z końcowych scen obrazu detektyw przeprowadza metamorfozę kobiety, aby upodobnić ją do tragicznie zmarłej ukochanej Madeleine. Gdy ufarbowana na blond, przebrana w szary kostium i osnuta zielonym światłem Judy opuszcza toaletę, w tle słyszymy melancholijny utwór Scene d'Amour Bernarda Herrmanna, a po chwili bohaterowie łączą się w legendarnym pocałunku. Kamera obraca się o 360 stopni. Na kilka sekund zmienia się także tło, gdy skonfundowany bohater Jamesa Stewarta przywołuje wspomnienie ostatniego spotkania z Madeleine. Trzymana przez niego w ramionach Judy staje się repliką zmarłej kochanki. Sam Hitchcock określił wymowę tej przepięknej sceny mianem "psychologicznej nekrofilii".
"Północ, północny zachód" (1959): jak całuje szpieg
Arcydzieło thrillera szpiegowskiego okrzyknięto najseksowniejszym obrazem w historii amerykańskiego kina. Hitchcock ponownie dowiódł mistrzostwa w budowaniu romantyzmu na ekranie, a także wplataniu do fabuły pikantnych dialogów i sugestywnych scen w dobie cenzury. Czułe pocałunki Cary'ego Granta i Evy Marie Saint w pociągu potęgują elektryzującą moc tego duetu, ale też wzmacniają aurę tajemniczości wokół figury femme fatale, o którą przez większość ekranowego czasu podejrzewamy kobietę.