The Manxman (źródło: imdb.com) |
Choć Alfred Hitchcock zasłynął przede wszystkim z realizacji mistrzowskich dreszczowców i thrillerów szpiegowskich, to z wielkim wyczuciem i romantycznością obrazu tworzył również melodramaty. Nieudźwiękowiony „Człowiek z wyspy” stanowi arcydzieło gatunku, do dziś porażając dramatyzmem i przejmującą historią miłosnego trójkąta skazanego na klęskę przez nieprzeniknione fatum.
Czarne chmury nad miłosnym trójkątem
Brytyjskie, nieme dzieło „Człowiek z wyspy” to dość
wierna adaptacja wybitnej powieści Halla Caine’a, którą Alfred Hitchcock
zrealizował na chwilę przed własnym debiutem dźwiękowym „Szantaż” (1929). Co
ciekawe nie była to pierwsza ekranizacja prozy Caine’a– w 1916 roku George Loane Tucker po raz
pierwszy sfilmował emocjonującą historię, odnosząc wielki sukces komercyjny i
zdobywając międzynarodowe uznanie krytyków.
Film mistrza suspensu przedstawia losy wieloletnich
przyjaciół – ubogiego rybaka Pete’a (w te roli Carl Brisson) i prosperującego
prawnika Philipe’a (znakomity Malcolm Keen), którzy zakochują się w tej samej
dziewczynie. Kate (Anny Ondra) to piękna córka właściciela gospody, który nie
zamierza oddawać swej pociechy w ręce biednego Pete’a, mimo że mężczyzna kocha
jego córkę do utraty zmysłów.
Carl Brisson i Anny Ondra w Człowieku z wyspy (źródło: filmaffinity.com) |
Zdesperowany chłopak postanawia opuścić kraj w poszukiwaniu majątku, obiecując ukochanej ślub zaraz po powrocie. Przed wyjazdem Pete prosi jednak najlepszego przyjaciela o zaopiekowanie się Kate i spędzanie z nią jak najwięcej czasu, aby dziewczyna nie czuła się samotna. Codzienne spotkania i bliska więź sprawiają, że to Philip zdobywa serce młodej kobiety. Kiedy pewnego dnia do wioski dociera wiadomość o tragicznej śmierci Pete’a, bohaterowie postanawiają być razem.
Ich szczęście nie trwa jednak długo – Pete
niespodziewanie zjawia się w progach gospody, rozwiewając wszelkie wątpliwości
w sprawie zgonu. Nieszczęśliwa i postępująca wbrew sobie Kate staje na ślubnym
kobiercu, wychodząc za mąż za ocalałego chłopaka, jednak jej myśli stale krążą
wokół innego mężczyzny. Wkrótce okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży...
Człowiek z wyspy 1929 (źródło: imdb.com) |
„Człowiek z wyspy” – uniwersalna opowieść o namiętności i zdradzie
Niemy „Człowiek z wyspy” stanowi w swym odczytaniu
uniwersalną opowieść o ludzkich namiętnościach i przeciwnościach losu.
Problematyka zdrady pojawia się tu nie tylko w wymiarze miłości romantycznej,
ale także na płaszczyźnie pozbawionej odniesień do sfery erotycznej przyjaźni
łączącej dwóch, znających się od dzieciństwa mężczyzn rywalizujących ze sobą o
względy dziewczyny. W tym kontekście jeden z wczesnych filmów Hitchcocka
stanowczo wykracza poza tematykę niewierności małżeńskiej, podnosząc kwestię zdrady
do rangi relacji międzyludzkich. Za wszystkim kryje się konflikt
honoru i pożądania.
Mistrz suspensu odchodzi od moralizującego
charakteru filmu, jego ocena działań głównych bohaterów pozostaje zgoła
niejasna, natomiast winy tragicznych wydarzeń nie sposób przypisać konkretnej z
postaci. Każda z nich jest bowiem ofiarą nieuchronnego losu, przeznaczenia,
które od początku prowadzi trójkę bohaterów do tragicznego finału. Jak
podkreśla Krzysztof Loska „Człowiek z wyspy” to obraz miłości przeklętej, z
góry skazanej na klęskę, przez co uczucie łączące protagonistów wiąże się
przede wszystkim z cierpieniem, frustracją i rozczarowaniem.
Nieszczęśliwy ojciec
Tematyka miłości, pożądania i zdrady nie jest
jedynym wątkiem podejmowanym w „Człowieku z wyspy” przez Hitchcocka.
Zrealizowany w 1929 roku niemy melodramat to również wzruszający i postępowy
obraz ojcostwa – głębokiego, rodzicielskiego uczucia i troski mężczyzny
żyjącego w mylnym przekonaniu, że dziecko jego żony zostało poczęte przez
niego. Dramatyczna sytuacja Pete’a i otaczające go kłamstwa budzą współczucie,
nie pozostawiają jednak nadziei na pozytywne rozwiązanie komplikacji. Pesymizm
i ponury klimat beznadziei towarzyszą nam praktycznie przez cały seans
„Człowieka z wyspy”.
Malcolm Keen - The Manxman (źródło: imdb.com) |
Kate jako ofiara patriarchatu w „Człowieku z wyspy”
Nie mniej ważną pozostaje sylwetka kobiety w
omawianym filmie, która staje się synonimem uciskanej przez patriarchalny układ
przedstawicielki płci żeńskiej. Zagrana przez wspaniałą Anny Ondrę Kate to
bohaterka zupełnie podporządkowana mężczyznom, uzależniona od ich decyzji,
planów i wszelkich przyzwoleń warunkujących jej samodzielne działanie,
począwszy od jej relacji z surowym ojcem, a skończywszy na zależności względem
swojego kochanka.
Kate to figura tragiczna, ofiara niesprawiedliwego i
krzywdzącego systemu, niepotrafiąca odnaleźć się w żadnej z pełnionych ról –
zawodzi jako żona i matka, w pewnym momencie odrzuca ją nawet Philip (obawiający
się, że prowadzony romans zaprzepaści jego szansę kariery). Przy ostatecznej
próbie rehabilitacji (anty)bohaterka zostaje potępiona przez społeczność, w
której żyła od narodzin.
„Człowiek z wyspy” – niedocenione dzieło Hitchcocka
Alfred Hitchcock podszedł do realizacji tematu z
doskonałym wyczuciem dramatyzmu i niezwykłą powagą. W „Człowieku z wyspy” nie
odnajdziemy charakterystycznego dla stylu reżysera poczucia humoru
przełamującego naznaczoną tragizmem tonację, przez co poruszający seans wiąże
się odczuwaniem przez widzów głębokich, często negatywnych emocji, a także
pesymistycznej aury unoszącej się nad całą zaprezentowaną opowieścią.
Człowiek z wyspy Hitchcocka (źródło: imdb.com) |
Liczne ujęcia spowitych mgłą klifów i wzburzonego
morza odwzorowują eksponowany w filmie temat wielkich namiętności, budując
niepowtarzalny klimat romantyzmu. Korespondują z nimi piękne zbliżenia
zakochanych bohaterów padających sobie w ramiona, tworzące w ten sposób
niezapomnianą intymność kadrów.
„Człowiek z wyspy” był ostatnim niemym obrazem
mistrza suspensu, w którym pierwszoplanowi aktorzy – Anny Ondra, Malcolm Keen i
Carl Brisson – ukazują wciąż zdumiewającą magię X muzy, wielki talent
obrazowania emocji jedynie za pomocą mimiki i gestów, poruszając wrażliwość i
skrywane odczucia widza mimo braku możliwości użycia słów.
Obok przejmującej historii oraz imponujących zdjęć
to właśnie perfekcyjnie poprowadzeni aktorzy sprawiają, że „Człowiek z wyspy”
uznawany jest za jeden z najwybitniejszych niemych melodramatów w historii
brytyjskiej kinematografii. Dziś nieudźwiękowione dzieło Hitchcocka jest
zazwyczaj, niestety, pomijane przy wspomnieniu jego filmografii, a niesłusznie
– to wyjątkowo poruszający, stroniący od wymuszonego happy endu film urzekający
klimatem minionej epoki oraz realizmem obrazu.
Literatura:
K. Loska, „Hitchcock – autor wśród gatunków”, Rabid,
Kraków 2002.